Od Wagnera do Eltona Johna...
W latach PRL-u Sopot był dla Polaków okienkiem na świat. Od 1964 roku odbywał się w sopockiej Operze Leśnej Międzynarodowy Festiwal Piosenki.
Do miasta zjeżdżały pierwsze gwiazdy estrady krajów demokracji ludowej i mało znani artyści reprezentujący państwa kapitalistyczne. Zdarzały się także występy światowych herosów muzyki pop, niestety takich, którzy lata świetności mieli już za sobą.
Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma... pełna widownia w Operze Leśnej i miliony przed telewizorami sprawiały, że Sopot przez kilka dni pozostawał na ustach wszystkich.
Grand Hotel, w którym mieszkały gwiazdy był oblegany przez fanów, a dziennikarze prześcigali się w opisach kapryśnych wymagań niektórych wykonawców. Ten lekki powiew estradowego high life'u musiał wystarczyć Polakom na cały rok aż do kolejnego festiwalu...